Wszyscy ruszyli powoli do przodu jednak po chwili każdy stanął dęba. Profesor odwrócił głowę z cwanym uśmieszkiem.
- Witam, witam. No kto by się spodziewał waszego przybycia. - powiedział idąc w ich stronę.
- Daj mi ich zobaczyć. - wysyczał jakiś dziwny głos nie wiadomo skąd. - Ale panie... - odparł Quirrell.
- Już!
- wysyczał głośniej głos i wtedy nikt nie myślał o byciu odważnym
bowiem wszyscy byli zaskoczeni i wystraszeni. Owy "Quirrell" okazał się
mieć coś dziwnego na ciele bowiem z tyłu głowy miał twarz czarnego Pana.
I wtedy właśnie Lily upadła na ziemię łapiąc się za głowę.- Lily! -
krzyknęły naraz Kate oraz Rose. Starały się ją podnieść i wycofać się
jednak ten którego imienia nie wolno wymawiać wzniecił ogień przez który
nie dało się przejść.Po chwili jednak wszyscy złapali się za głowy. To co zobaczyli zaskoczyło ich i to bardzo. Powoli stawali na nogi. Wszyscy wyjęli z różnych kryjówek w ubraniach kawałki kamienia - kamienia filozoficznego.
- To...niemożliwe. Oddajcie mi kamień!!-
syknął czarny pan gdy oni zaczęli się wycofywać. I wtedy rozpoczęła się
bitwa na zaklęcia. Wszędzie latały zaklęcia. W końcu jednak nie było
dobrze - Alex wylądował przy lustrze, Kate przeleciała i trafiła na
jeden z filarów, a pozostali polecieli na ściany. Lily była pod jedną ze
ścian - to właśnie do niej podszedł czarny pan wyciągając rękę w stronę
jej twarzy.
-FRAGMENT!- syknął bardzo głośno. Tymczasem
pozostali zdążyli się podnieść. Wszyscy stanęli przy lustrze. Teraz
należało przede wszystkim nie pozwolić by fragmenty kamienia wpadły w ręce czarnego pana. Wszyscy wyjęli różdżki.
- Lily uciekaj! - krzyknęła Kate. Dziewczyna posłuchała koleżanki i odsunęła się od czarnego pana biegnąc w stronę przyjaciół. Voldemort nie zwlekał ani chwili - zaczął w szybkim tempie zbliżać się do nich. To właśnie teraz okaże się kto wygra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz