-Jesteś pewna że chcesz z nim walczyć?-spytała Lili zatroskanym głoem.
-Tak,ten gbur nie będzie już nikogo obrażać,gdy dam mu nauczkę-odpowiedziała pewna siebie Rose.
-Gorzej będzie gdy złapie was Filcz...-wtrąciła Kate.
-Eh...tym sie najmniej przejmuje-odparła Rose przechodząc przez dziurę w portrecie.
Dziewczyny usadowiły się wygodnie w fotelu naprzeciw kominka.Wpatrując się w płomienie zaczęły rozmyślać o minionym dniu w końcu chwle ciszy przerwała Lili.
-Gdzie właściwie ma sie odbyć ta walka?
-Na brukowanym dziedzincu.
Rozmowę dziewczyn przerwał odgłos bicia zegara z Wieży Zegarowej.
-Już czas-powiedziała cicho Lili
-Tak,już czas-odparła Rose
***
Północ już dawno wybiła na zegarze,gdy dziewczęta doszły na brukowany dziedziniec.Od razu powitatały je zło wroge spojrzenia ślizgonów.
-A jednak nie pękłaś-rozległ się dźwięk znad przeciwka.
-Wiesz, chciałam zobaczyć jak przegrywasz-odparła Rose.
-Dość tych ckliwych rozmów zaczynajmy-warknął Scorpius.
-Powodzenie-odparły jednocześnie Lili i Kate z chodząc z pola walki.
-Postaram się być łągodny szlamo-powiedział z udawaną łagodnością Malfoy,
-Dość tego,Dretwota!-krzykneła Rose.
Dwa czerwone promienię leciały z niezwykła szybkoscią w strone blondyna
-Protego!Na tyle cię stać?Rictusempra
-Orchideus
-Expeliarmus
-Conjuctivs
-Dretwota
-Reducio
Zaklęcia latały jak oszalałe.Jedno odbiło się od muru,drugie wzleciało w niebo a trzecie trafiło jakiegoś śłizgona.Walka była wyrównana.Twarz chłopaka zdradzała napięcię,za to Rose była zrelaksowana.
-Przegrywasz Malfoy,lepiej poddaj sie póki możesz-powiedziała z łobuzerskim uśmiechem Rose.
-Nigdy nie pozwole by pokonała mnie szlama-warknął Scorpius-Avada Kedavra!
Zielone promienie leciały w strone Rose.Zaniepokojona dziewczyna odskoczyła na bok.Zdradliwe zaklęcie trafiło gołębia siedzącego na murze.Ten natychmiast runął na ziemie martwy.
-Matko Rose,nic ci nie jest?-spytała się Lili podbiegając do niej.
-Użyłeś zaklecia niewybaczalnego!!-krzyknęła Rose.
-Przewidziało ci sie-odparł ze spokojem Scorpius.
-Osz ty.....-Kate już wyciagała różdzke.
-Kate spokojnie-odparła Lili.
-Malfoy nie graj mi na nerwach lepiej,bo ci złamie ten krzywy nos-warknęła Rose,
-Ty głupia szlamo nic nie zrobiłem,tłum potwierdzi.Żuciłem zaklecie neiwybaczalne?-spytał się Scorpius gapiów stojacych dookoła.
Ślizgoni pokręcili przecząco głową.
-Wiec widzisz Weasley-powiedział blądyn chowając różdżkę.
-A ten gołąb to co?-wskazała na martwego ptaka Lili.
-Z kąd mam wiedzieć nie jestem jasnowidz
Scorpius odwrócił się od nich i wraz z gupom ślizgonów ruzsył ku Wielkiej Sali.
-Nigdy nie zrozumiem logiki śłizgonów-odparła spokojnie Kate.
-Ja też-dodała Rose,
-Lepiej z tąd chodzmy bo jeszcze ząłpie nas Filcz-powiedziała Lili rozglądając sięe dookoła.
-Spokojnie,nie złapie nas-powidzieła z uśmiechem Kate i rusżyała za przyjaciółkami do zamku.
Gdy dziewczęta znikły za drzwiami,zza ławki wyłonił się kot,stanąwszy na środku dziedzińcu,zaczął powoli machać ogonem...........
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz