sobota, 18 sierpnia 2012

Kamień Filozoficzny cz.1

   Kate Lovegood,córka sławnej już zapewne tak zwanej w czasach szkolnych Pomyluny,jawnie wyrażała niechęć dotyczącą pójścia do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart.Bo i po co?Czy był jakiś sens w nauce zaklęć,które młoda czarownica znała doskonale?Fakt,wielu rzeczy jeszcze nie wiedziała,ale gdy jej rodzice znów wyjeżdżali ratować mugoli,nie pozostawało jej nic innego,jak wczytywać się w tony ksiąg,kurzących się na strychu.
-Kate!Ostatni raz mówię!Jeśli zaraz się tu nie pojawisz,wyślę ci do szkoły takiego wyjca,że popamiętasz na zawsze!-Luna wyraźnie się niecierpliwiła.-Matko Boska!Ekspres Hogwart odjeżdża za piętnaście minut!Dziewczyno,wkładaj szatę,i lecimy!
                                                                    
                                                                     ***

-Lily,jesteś pewna,że nie trzeba ci pomóc przy pakowaniu?-zapytała jedyną córkę zatroskana Ginny.Chłopcy już wyszli,więc nie będą ci z tego powodu dokuczali!No już,chodź!
-Nigdy!Mam jedenaście lat,i chyba mogę choć odrobinę decydować o swoim życiu?!-bardziej stwierdziła niż zapytała.-Idź sobie,mamo!Poszukaj różdżki,weź torebkę,umyj włosy...Cokolwiek,bylebyś nie pytała mnie o jedno i to samo,bo moja odpowiedź brzmi:NIE!
Jasne?-spytała już nieco łagodniej.
-No dobrze...Ale za pięć minut widzę cię na dole!Jasne?

                                                                   ***

-Kiedy idziemy?Kiedy,kiedy,kiedy?-Rose wręcz świeciła z podniecenia.Chcę już do szkoołyyy!
-Spokojnie,nie bądź taka porywcza,dziewczyno!-zaśmiała się Hermiona.-Też taka byłam,w twoim wieku...Ehh,nieważne...Szata czysta i wyprasowana?Książki i przybory zapakowane?Sowa w klatce?Ooch,wydaje mi się,ze o czymś zapomniałam!A,tak!Masz różdżkę?
-Tak,mamo,spokojnie!Wszystko zapakowane!-odpowiedziała filozoficznie Rose.
-No więc wsiadaj już do auta!Spóźnimy się!
A to pociągu pozostała jeszcze godzina...

                                                                    ***

Kate błądziła po pociągu.Niepojęte,że wszystkie przedziały były zajęte!I jeszcze ten okropny,białowłosy chłopak,który nazwał ją szlamą.Ale nie przejęła się tym.Bo czy w półkrwi było coś złego?Ale...Skąd wiedział o Andrei Lovegood,jej babce...?Kate odgoniła od siebie natrętne myśli.
-Przepraszam,czy mogłabym się do Was dosiąść?Spytała dwie brązowowłose dziewczyny.Nagle jej mocno jasny blond,tak podobny do tego jej matki,wydał jej się nadzwyczaj dziwny,niespotykany...Pierwszy raz poczuła się inna.Poczuła się...Gorsza...
-Cześć!Jak się nazywasz?Ja jestem Lily!-zagaiła jedna z nich.Z bliska dało się zauważyć,że jej włosy mają piękny,rudawy połysk.
-Jestem Kate.Kate Ginny Lovegood.
-A to dopiero!Moja mama to Ginny!Ginny Potter!-zaśmiała się.
-Zaraz,zaraz...-druga z dziewczyn włączyła się niespodziewanie do rozmowy.Czy twoja matka,to przypadkiem nie Luna?
-Tak.Skąd wiesz?-zdziwiła się Kate.
-A to dobre...-uśmiechnęła się,pokazując rzędy lśniących,białych zębów-jesteś córką znajomej wuja Harry'ego z czasów szkolnych!Niezła historia!Walczyli razem z ciocią Ginny,oraz moimi rodzicami w Bitwie o Hogwart!A tak,zapomniałam!Jestem Rose Weasley.
-Momencik,bo coś kojarzę...Czy ty-spojrzała na Lily-nie jesteś przypadkiem dziewczyną podającą się za Magiczną Mindy,która w wieku trzech lat podpaliła mi włosy?
-To chyba ja...-nieśmiało podniosła rękę Rose.Wybacz,teraz lepiej opanowałam zaklęcia,i...Och,przepraszam!Jako zadośćuczynienie postawię Wam obu po paczce Czekoladowych Żab!
-Nie trzeba!-prawie że krzyknęła Kate-ta sprawa uległa przedawnieniu!-zaśmiała się
-Jakoś muszę przecież wkupić się w łaski Kuzynki z Wyboru!
-Co?Nie rozumiem...?
-Skoro twoja mama,to taka jakby nasza ciocią...To ty jesteś naszą kuzynką!-znów wyszczerzyła perłowobiałe zęby w uśmiechu.-No co tak stoisz?Siadaj!

Reszta drogi upłynęła niezwykle szybko.
-Za jakieś piętnaście minut dojedziemy na miejsce-przebierzcie się w szaty,już już!
Dziewczyny w pośpiechu przebrały się dosłownie na chwilę przed tym,jak pociąg stanął w miejscu.Naturalną koleją rzeczy wraz z innymi uczniami popłynęły łodziami do zamku wraz z Hagridem.Następnie przyszła kolej na Ceremonię przydziału...
-Malfoy Scorpius!-zagrzmiał potężny głos nauczycielki.
Chłopak,który tak bezczelnie wyzwał w pociągu Kate podszedł do krzesła.
-Slytherin!Slytherin!Jesteś w Slytherinie,tylko zabierzcie go ode mnie!-wykrzyczała nie na żarty przerażona Tiara Przydziału.
Speszony chłopak odszedł,jednak po kilku zdaniach wymienionych z kolegą,na jego twarzy pojawił się mściwy uśmiech.
Kilka nazwisk dalej przyszła kolej na Rose.
-Gryffindor!
Kolejne nazwiska,i...Lily też dostała się do upragnionego domu.
-Kate Lovegood!-dziewczyna założyła nieco przydużą Tiarę na głowę,a ta rzekła:
-Twoja matka była Krukonką,twój ojciec Puchonem...Naturalnie to nie ma znaczenia,ale zazwyczaj w dzieciech takich osób płynie albo krew Puchońska,albo Krukońska.Ty masz w sobie tą Gryfonów...-i nie czekając na reakcję dziewczyny,wykrzyknęła:
-Gryffindor!Gryffindor!
Po Ceremonii Przydziału odbyła się Wielka Uczta.I wszystko byłoby dobrze,gdyby ten dziwny chłopak z platynowoblond włosami...

1 komentarz: