wtorek, 28 sierpnia 2012

KM cz.2

Następnego dnia, gdy dziewczyny schodziły do Wielkiej Sali, spotkali Scorpiusa.
-Witam, panie- powiedział ironicznym głosem- Jaka wielka szkoda, że was nie wyrzucili.- Rzucił im nie miłe spojrzenie i odszedł. Dziewczyny patrzyły się przez chwilę na jego czuprynę (xD), a potem Pobiegły do Wielkiej Sali na śniadanie. Julia już na nie czekała. - Co tak długo?- spytała.
-Em... nie ważne- Odpowiedziała Rose. Usiadły na przeciwko Julii. Na stole pojawiły się różne potrawy. Lily jakoś nie chciało się jeść.- Zjedz coś Lily!- Błagały koleżanki- Przecież za chwilę mecz Quidditcha!       -Nie jestem głodna...
-Prosimy...
-No OK.-Powiedziała Lily i zaczęła sobie nakładać sałatkę.
Po śniadaniu dziewczyny poszły na boisko. -Powodzienia!- Powiedziały dziewczyny kiedy Lily szła do szatni. Po jakimś czasie dziewczyny znalazły miejsca obok Alexandra i Cyrpiana. -Cześć!- Powiedzieli sobie nawzajem. Komentator mówił do magicznego mikrofonu. -...Drużyna gryfonów weszła już na boisko... a teraz wchodzi drużyna Ślizgonów!...- Mówił komentator. -Kapitanowie! Uściśnijcie sobie dłonie!- Mówiła pani Hooch. Wood i Filnt podeszli do siebie i uścisnęli sobie dłonie. Pani Hooch gwizdnęła i 14 graczy wystrzeliło w powietrze. Lily wypatrywała znicza z dala od Scorpiusa, ale Scorpius się jej uczepił. Ktoś z drużyny strzelił już 3 gole. Lily latała próbując odczepić od siebie szukającego przeciwników. Gdy już Scorpius się odczepił od Lily, stało się coś dziwnego. Tłuczek leciał prosto na Lily. Pałkarze lecieli pomóc Lily, ale jak odbili tłuczka to znowu wracał. Po jakimś czasie drugi tłuczek uderzył Lily w prawą rękę. Lily poleciała w stronę znicza. Już go prawie miała. Nie umiała ruszać ręką, więc stanęła na miotle. Już tylko dzielił ją centymetr od znicza. Gdy nagle...BUM! Lily spadła z miotły i zrobiła filkołka. Poczuła że coś małego trzepocze jej w ręce. Otworzyła dłoń, a tam... Znicz! Chciała się podnieś, gdy nagle...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz