Witam kochani.
Tak odchodzę z bloga o Hogwarcie.
Przepraszam.
Powód?
Nie mam zbyt wielkiego czasu na pisanie,nie mam weny by pisać na dalsze posty.
I tak nie komentujecie ani nic.
Ale dziękuję że was tylu weszło.
Dziękuje moim współtwórcom za przyjaźń i piękne posty.
Dziękuje Kate Lovegood za pomysły,ambitność i kreatywność.
Dziękuje Lily Potter za również pomysły,super posty,i charakter który ma jako Lily i jak jest sobą.
Dziękuje Alexandrowi Blackstone za pomysły,fajne posty i to że umie pocieszać.
Dziękuje również Victoire Weasley za post który okazał się super i interesujący.
Dziękuje wszystkim którzy odwiedzili ten blog.
Pisać dla was było zaszczyt.
Świat Magii i Hogwartu
Chat
niedziela, 21 października 2012
czwartek, 6 września 2012
Rozdziała VII
-Jestem ledwo żywa...-jęknęła Rose-możemy iść wolniej?
-Dziewczyno,przestań!Kazał ci ktoś tyle jeść?!-zapytała zaczepnie Kate.
-No alee...
Nagle Lily stanęła dęba.
-Co...To jest...?-wyszeptała.Na jednej ze ścian widniał napis"Komnata została otwarta.Strzeżcie się,wrogowie dziedzica!
-Nie wierzę...-wydukała Rose-jak...JAK?!
-Popatrzcie...-Kate wskazała palcem na latarnię przyczepioną do tejże ściany-woda,i coś czarnego...Ajaj!-odskoczyła z krzykiem-TO PANI NORRIS!-pisnęła.
-A co tu się wyprawia?!-zapytał Snape.Czy to...Co to za bazgranie po ścianach,i...Czy to kot woźnego?!
-Mo...Możemy to wytłumaczyć...-powiedziała blada ze strachu Lily.Krople potu zrosiły jej alabastrowe czoło.
-Bo uwierzę...Do mojego gabinetu,proszę!
-Chwilka,chwila!Co to ma znaczyć?Ach tak...-powiedział tonem znawcy przepychający się przez tłum Lockhart,patrząc to na Panią Norris,to na przyjaciółki-hmm,wandalizm i zabójstwo,tak?Profesorze,mój gabinet jest bliżej.Można?...
-Tak-odparł krótko i rzeczowo Snape.-A wy an co patrzycie?!Do dormitoriów!-ryknął w kierunku zgromadzonej sporej grupki uczniów.
No więc mówicie,że po prostu tamtędy przeszłyście?Zadziwiające,zadziwiające...-rozkminiał dyrektor.
-Gdzie ona?!Zabiłyście ją!-wrzasnął Filch,wpadając do gabinetu,i oskarżycielsko wskazując na struchlałe dziewczęta.
-Ona żyje,Argusie.Spokojnie.Jest spetryfikowana,ale już wkrótce będziemy mieć mandragory,pomożemy jej...-przemawiał łagodnie do rozjuszonego woźnego.
W tej chwili Rose pomyślała,że gdyby Filch nie był takim potworem-mogłaby mu nawet współczuć.
-No dobrze.Idźcie do pokoju.Nie mam więcej pytań...-westchnął wyraźnie zmęczony Dumbledore.
-No i co my zrobimy?!Komnata znowu jest otwarta...A jeśli to...Scorpius?
-Eee tam!Jego ojciec nie miał ani kropli krwi Salazara,więc on ma mieć?Coś bredzisz.Lily!
-A może ona ma rację...?Wiem!Użyjemy eliksiru wielosokowego.To znaczy...Uwarzymy go w toalecie Jęczącej Marty,tam nikogo nie ma,pójdziemy do ich pokoju wspólnego,i...Łapiecie?
Dziewczyny załapały.
wtorek, 4 września 2012
KM rozdział VI
Wszyscy poszli w stronę cieplarni, jeszcze podśmiewając się z psikusa. Po chwili spotkali profesor Sprout, która zaprowadziła ich do cieplarni nr.3
Wszyscy wiedzieli, że znajdują się tam niebezpieczniejsze i ciekawsze rośliny niż w cieplarni nr.1, gdzie dotąd pracowali, więc z podnieceniem zajmowali miejsca przy długich, pobrudzonych ziemią stołach. Przed każdym leżała para nauszników. Alexander zastanawiał się:
-Po co nam te nauszniki? Przecież nie jest tak zimno!
Profesor Sprout odpowiedziała:
-Dziś będziemy przesadzać mandragory. Mimo tego, że nasze są młodziutkie, ich krzyk może spowodować utratę przytomności na nawet kilkanaście godzin. Dorosłe mogą zabić swoim krzykiem. Mandragora jest składnikiem wielu eliksirów. Zanim zabierzecie się do pracy, załóżcie nauszniki.
Już..? Dobrze. Na trzy chwyćcie za liście i z całej siły wyciągnijcie. Póżniej weźcie doniczki spod stołu, wsadźcie do nich mandragory i obłóżcie kompostem. Teraz wam pokażę, jak to zrobić.
I to mówiąc, wyciągnęła z doniczki dziwną roślinę. Wyglądała ona jak malutkie dziecko, z centkowaną skórą, wrzeszczące ile sił w płucach. Profesor Sprout wsadziła mandragorę do doniczki, po czym obłożyła ją kompostem. Dała im znak, żeby zrobili to samo.
Po chwili prawie wszyscy trzymali w rękach te niezwykłe rośliny i próbowali je wsadzić do doniczek. Było to jednak trudniejsze, niż myśleli. Mandragory tak się wierzgały, że o mały włos Lily nie upuściła jednej, jednak w ostatniej chwili Rose pomogła jej i razem wepchnęły mandragorę do doniczki.
Po lekcji wszyscy byli zgrzani, spoceni i obolali, a Victoria miała rozcięcie na ramieniu, gdzie próbowała ugryźć ją tentakula. Po zielarstwie była transmutacja z McGonagall, a później lunch.
Wszyscy wiedzieli, że znajdują się tam niebezpieczniejsze i ciekawsze rośliny niż w cieplarni nr.1, gdzie dotąd pracowali, więc z podnieceniem zajmowali miejsca przy długich, pobrudzonych ziemią stołach. Przed każdym leżała para nauszników. Alexander zastanawiał się:
-Po co nam te nauszniki? Przecież nie jest tak zimno!
Profesor Sprout odpowiedziała:
-Dziś będziemy przesadzać mandragory. Mimo tego, że nasze są młodziutkie, ich krzyk może spowodować utratę przytomności na nawet kilkanaście godzin. Dorosłe mogą zabić swoim krzykiem. Mandragora jest składnikiem wielu eliksirów. Zanim zabierzecie się do pracy, załóżcie nauszniki.
Już..? Dobrze. Na trzy chwyćcie za liście i z całej siły wyciągnijcie. Póżniej weźcie doniczki spod stołu, wsadźcie do nich mandragory i obłóżcie kompostem. Teraz wam pokażę, jak to zrobić.
I to mówiąc, wyciągnęła z doniczki dziwną roślinę. Wyglądała ona jak malutkie dziecko, z centkowaną skórą, wrzeszczące ile sił w płucach. Profesor Sprout wsadziła mandragorę do doniczki, po czym obłożyła ją kompostem. Dała im znak, żeby zrobili to samo.
Po chwili prawie wszyscy trzymali w rękach te niezwykłe rośliny i próbowali je wsadzić do doniczek. Było to jednak trudniejsze, niż myśleli. Mandragory tak się wierzgały, że o mały włos Lily nie upuściła jednej, jednak w ostatniej chwili Rose pomogła jej i razem wepchnęły mandragorę do doniczki.
Po lekcji wszyscy byli zgrzani, spoceni i obolali, a Victoria miała rozcięcie na ramieniu, gdzie próbowała ugryźć ją tentakula. Po zielarstwie była transmutacja z McGonagall, a później lunch.
niedziela, 2 września 2012
KM rodział V
Cała gromada spokojnie maszerowała sobie do sali Eliksirów. No gdyby
nie to, ze Alex zgubił się gdzieś po drodze, a Lily i Rose nie potknęły
się o siebie nawzajem. Cyprian i Kate weszli do sali siadając na swoich
miejscach. Alex o mały włos się nie spóźnił. Ale to Rose i Lily spóźniły
się na zajęcia.
- Jak zwykle. Panna Weasley i Panna Potter. Niczym nie różnicie się od swoich rodziców. - burknął Snape.
- Ale... - zaczęły dziewczyny.
- Żadnych ale! Na miejsca! Ale już!
- powiedział już mocno zdenerwowany Snape. Dziewczyny ruszyły na swoje
miejsca w głowie wyzywając Snape'a od różnych stworów. Jeszcze te jego
przetłuszczone włosy tylko wzmagały chytre i chamskie przezwiska. Jak
zazwyczaj na lekcji eliksirów Snape musiał wybrać "ofiarę" która
zaprezentuje jak zrobić najprostszy eliksir. Tym razem wybrał Kate która
nie była zbyt zadowolona z tej wieści. Pewne ślizgonki zlustrowały ją
spojrzeniem i cichym złośliwym śmiechem gdy ta podchodziła
- Panna Lovegood zaprezentuje dziś nam jak zrobić eliksir Wiggenowy. Składniki leżą na stole. Tylko migiem! - powiedział Snape zacierając dłonie.
Dziewczyna
podeszła do stołu na którym leżały składniki. Zrobiła wszystko ci
pisało w podręczniku do eliksirów. Po chwili wzięła jedną z butelek i
nalała tam trochę eliksiru. Snape wziął butelkę i wypił. Eliksir
zadziała dlatego gryfoni dostali te 5 punktów które Snape niechętnie im
przyznał. Na następnego ochotnika wyznaczył Goyle'a. Oczywiście Alex i
Cyprian jak zwykle przyszykowali małą "niespodziankę". Goyle podszedł do
kociołka i wrzucił do niego składniki... innego eliksiru. Bowiem
chłopacy podali mu składniki eliksiru bujnego owłosienia. Gdy tylko
eliksir był gotowy ślizgon natychmiastowo podał go Snape'owi. W tej
właśnie chwili Cyprian i Alex zaczęli chichotać złośliwie. Kate, Rose i
Lily odwróciły głowy w ich stronę i już domyślały się co zrobili.
Snape
chwycił butelkę i szybko wypił zawartość. Nie długo trzeba było czekać
by zobaczyć efekt tego żartu. Na ciele profesora wyrosły długie i gęste
włosy. Wszyscy śmiali się naprawdę głośno - tylko Goyl stał jak wryty.
Był zdezorientowany.
- Co to ma być!? Czyja to sprawka?! - wykrzykiwał profesor gdy do sali wkroczyła profesor Mcgonagall. Wszystkich zatkało.
- Co tu się dzieje? Ktoś mi to wszystko wyjaśni? - rzekła prof. McGonagall wchodząc głębiej do sali i patrząc na Alexandra oraz Cypriana.
- Gregory wykonał niemiły żart panu profesorowi Snape'owi. - odparł Alex udając miły ton głosu.
- Mhm.... A więc co ma pan nam do powiedzenia panie Goyle ? - zapytała nauczycielka. - Ja... Ja... To wszystko ich wina!! - krzyczał wskazując na Kate, Rose, Lily, Alexa i Cypriana.
- Skoro nie chce pan nam odpowiedzieć będziemy musieli iść z tym do profesora Dumbledora. A tu nagroda za ten żart. Minus piętnaście punktów dla Slytherinu.- i w tym momencie wszyscy ślizgoni zaczęli wściekle szeptać. Wszyscy wstali i wyszli z sali i pokierowali się w stronę cieplarni gdzie miała odbyć się lekcja zielarstwa z profesor Sprout przy okazji wspominając dowcip wykonany przez chłopaków.
piątek, 31 sierpnia 2012
KM roz.IV
Na obiedzie Wielkiej Sali,dziewczęta nadal rozmawiały o Scorpiusie przemienionym w Snape,pogawędke dziewczyn przerwał Alex:
-Chodźcie teraz lekcje z Lockhartem
-Lockhartem?!-wykrzyknęły podniecone dziewczyny i czym prędzej pobiegły do sali obrony przed czarna magią.
-Witajcie uczniowie-przywitał się nauczyciel-znacie mnie jak mniemam,ale teraz czas zacząć lekcje.
-Nareszcie-burknął Cyprian
-Na początek mały test-powiedział Gilderoy rozdzając arkusze,
-Jaki jest ulubiony kolor Gildeorya Lockharta?-przeczytał pytanie zdziwiony Alex,
-Oh to przecież łatwe,każdy wie że to lila-powiedziałą szeptem Rose
-Jakie jest największe marzenie Gilderoya Lockharta?-przeczytał kolejen pytanei Alex,
-To też proste jego osiągniecie to oczyścić świat ze złą i opracować linie eliksirów do włosów
-Ten test nie jest an oceny chce zobaczyć czy przeczytaliście moje książki-powiedział Gilderoy-macie pół godziny.
Po teście dziewczyny były zadowolone nie ot co chłopcy:
-Kto daje takie pytania?-burknał Alex,
-Wiesz tylko ktoś kto ma fioła na swoim punkcie jak on-powiedział Cyprian wskazując nauczyciela
-Teraz zajmijmy się lekcja-odparł Lockhart-dziś zajmiemy się chochlikami
Powiedziawszy to odsłonił klatkę w której latały niebieskie stworki.
-haha i one niby są groźne-zakpił malfoy
-Ma pan racje więc wypuścimy je!!-wykrzyknał uradowany Gildeory otwierajac klatkę,
-AAAAA!-krzyknął przerażony Goyl bo chochliki zaczeły wyrywać mu włosy,
-hahah ale zabawa!-poweidział uradowny ALex,trafiając chocliki książka
-Lepsza niz na pokazie horrorów-dodał Cyprian
-Dajcie spokój,ciekawe dlaczego nic nie robia te stwory Victori?-spytała zaciekawiona Kate
Miała racje chochliki latały obok Victorii spokojnie nawet jej nie atakując
-Ona jest przecież willa-krzyknęła Rose,
-Tak dobrze wam idzie zagoncie je spowrotem do klatki-poweidział gilderoy wybiegając z klasy
-tchórz-prychnąl Alex
-Wcale nie!-obuurzyął się Kate
Zamiezzanie w klasie sięgało granic wielkie kości zwiające z sufitu spadły na podłoge z wielkim hukiem.
Po sali rozbiegł się dzwonek,wszyscy wybiegli na koryarz
-teraz musi sie nimi zajać-poweidział Alex zatrzaskując drzwi
-Właśnie-dodał CYprian-chodźmy na eliksiry
gromada ruszyął do sai od eliksirró zostawiajac Lochkarta z dużym problemem
Czy wiesz?
w książce jest wiele imion i nazwisk zaczynających się tymi samymi literami, np.: Severus Snape, Helga Hufflepuff, Godryk Gryffindor, Rowena Ravenclaw, Salazar Slytherin, Dudley Dursley, Minerva McGonagall, itp... Naprawdę dużo!!! Podobną sprawą jest to że dużo nazw i imion zaczyna się na literkę "H" jak: Harry, Hermiona, Hedwiga, Hermes, Hagrid, Hooch, Hardodziób, Hogwart, Hogsmeade, Helga Hufflepuff ...itp.
.."Nienawidzę oglądać siebie na ekranie" - twierdziła J. K. Rowling, autorka cyklu powieści o Harry'm Potterze, kiedy pytano ją przed premierą pierwszego filmu, czy nie pokaże się w nim choć przez chwilę. Ale pokusa była zbyt silna i w drugiej części Rowling pojawiła się na samym początku na ulicy Śmiertelnego Nokturnu - niebezpiecznego zaułka, do którego Harry Potter trafił przez pomyłkę. Trudno ją jednak rozpoznać - ta piękna młoda kobieta jest ucharakteryzowana na starą wiedźmę. (To chyba ta co się nachylała do Harrego;-)
...w jednym z wywiadów Emma Watson (Hermiona) powiedziała:
- Na planie (filmowym) przyległy do nas pewne przezwiska. Mnie nazywają "jednorazowa Watson", bo zawsze tak gram, aby nie trzeba było powtarzać sceny...no prawie zawsze. Daniel i Rupert też mają swoje przezwiska-"Powtórz To, Dan" i "Jeszcze Raz, Grint".
Na pytanie "co zrobić, aby rozpłakać się na zawołanie?" aktorzy odpowiedzieli jednakowo- "gapić się w ścianę, dopóki nie pojawią się łzy". Wybili się jednak bliźniacy, James i Oliver Phelps'owie (Fred i George). Ci odpowiedzieli: "spojrzeć na brata..."
-Chodźcie teraz lekcje z Lockhartem
-Lockhartem?!-wykrzyknęły podniecone dziewczyny i czym prędzej pobiegły do sali obrony przed czarna magią.
-Witajcie uczniowie-przywitał się nauczyciel-znacie mnie jak mniemam,ale teraz czas zacząć lekcje.
-Nareszcie-burknął Cyprian
-Na początek mały test-powiedział Gilderoy rozdzając arkusze,
-Jaki jest ulubiony kolor Gildeorya Lockharta?-przeczytał pytanie zdziwiony Alex,
-Oh to przecież łatwe,każdy wie że to lila-powiedziałą szeptem Rose
-Jakie jest największe marzenie Gilderoya Lockharta?-przeczytał kolejen pytanei Alex,
-To też proste jego osiągniecie to oczyścić świat ze złą i opracować linie eliksirów do włosów
-Ten test nie jest an oceny chce zobaczyć czy przeczytaliście moje książki-powiedział Gilderoy-macie pół godziny.
Po teście dziewczyny były zadowolone nie ot co chłopcy:
-Kto daje takie pytania?-burknał Alex,
-Wiesz tylko ktoś kto ma fioła na swoim punkcie jak on-powiedział Cyprian wskazując nauczyciela
-Teraz zajmijmy się lekcja-odparł Lockhart-dziś zajmiemy się chochlikami
Powiedziawszy to odsłonił klatkę w której latały niebieskie stworki.
-haha i one niby są groźne-zakpił malfoy
-Ma pan racje więc wypuścimy je!!-wykrzyknał uradowany Gildeory otwierajac klatkę,
-AAAAA!-krzyknął przerażony Goyl bo chochliki zaczeły wyrywać mu włosy,
-hahah ale zabawa!-poweidział uradowny ALex,trafiając chocliki książka
-Lepsza niz na pokazie horrorów-dodał Cyprian
-Dajcie spokój,ciekawe dlaczego nic nie robia te stwory Victori?-spytała zaciekawiona Kate
Miała racje chochliki latały obok Victorii spokojnie nawet jej nie atakując
-Ona jest przecież willa-krzyknęła Rose,
-Tak dobrze wam idzie zagoncie je spowrotem do klatki-poweidział gilderoy wybiegając z klasy
-tchórz-prychnąl Alex
-Wcale nie!-obuurzyął się Kate
Zamiezzanie w klasie sięgało granic wielkie kości zwiające z sufitu spadły na podłoge z wielkim hukiem.
Po sali rozbiegł się dzwonek,wszyscy wybiegli na koryarz
-teraz musi sie nimi zajać-poweidział Alex zatrzaskując drzwi
-Właśnie-dodał CYprian-chodźmy na eliksiry
gromada ruszyął do sai od eliksirró zostawiajac Lochkarta z dużym problemem
Czy wiesz?
w książce jest wiele imion i nazwisk zaczynających się tymi samymi literami, np.: Severus Snape, Helga Hufflepuff, Godryk Gryffindor, Rowena Ravenclaw, Salazar Slytherin, Dudley Dursley, Minerva McGonagall, itp... Naprawdę dużo!!! Podobną sprawą jest to że dużo nazw i imion zaczyna się na literkę "H" jak: Harry, Hermiona, Hedwiga, Hermes, Hagrid, Hooch, Hardodziób, Hogwart, Hogsmeade, Helga Hufflepuff ...itp.
.."Nienawidzę oglądać siebie na ekranie" - twierdziła J. K. Rowling, autorka cyklu powieści o Harry'm Potterze, kiedy pytano ją przed premierą pierwszego filmu, czy nie pokaże się w nim choć przez chwilę. Ale pokusa była zbyt silna i w drugiej części Rowling pojawiła się na samym początku na ulicy Śmiertelnego Nokturnu - niebezpiecznego zaułka, do którego Harry Potter trafił przez pomyłkę. Trudno ją jednak rozpoznać - ta piękna młoda kobieta jest ucharakteryzowana na starą wiedźmę. (To chyba ta co się nachylała do Harrego;-)
...w jednym z wywiadów Emma Watson (Hermiona) powiedziała:
- Na planie (filmowym) przyległy do nas pewne przezwiska. Mnie nazywają "jednorazowa Watson", bo zawsze tak gram, aby nie trzeba było powtarzać sceny...no prawie zawsze. Daniel i Rupert też mają swoje przezwiska-"Powtórz To, Dan" i "Jeszcze Raz, Grint".
Na pytanie "co zrobić, aby rozpłakać się na zawołanie?" aktorzy odpowiedzieli jednakowo- "gapić się w ścianę, dopóki nie pojawią się łzy". Wybili się jednak bliźniacy, James i Oliver Phelps'owie (Fred i George). Ci odpowiedzieli: "spojrzeć na brata..."
wtorek, 28 sierpnia 2012
KM rozdział III
Po meczu quiddtchada dziewczynki skierowały się na błonie by wypocząć.Lily nie rozumiałą dlaczego tak tłuczki się na nią uwzięły.Wiedziała dobrze że slużą by spychnąć z miotły drużyny ale bez przesady!
- Te tłuczki powariowały.-stwierdziła.
- Och,mamy chociaż szczęście,że cie nie zabiły.-powiedziała Rose.
-Yhym.-przytaknęła Kate.
- A tak w ogóle...co teraz mamy?-zapytał Alexander.
- Chyba lekcje eliksirów.-odparła ze spokojem Rose ale po chwili wytrzeszczyła oczy.- O NIE SNAPE!
Na dźwięk nazwiska profesora pobiegl prosto do zamku.Skierowali się do lochów.
-Znowu spóźnione!-warknął Snape.-Jak zwykle panna Weasley,Potter,Lovegood i Blackstone!
-Przepraszamy,panie profesorze..-wymamrotała Rose.
-Siadać!-wrzasnął profesor.
Zrobili to posłusznie ale z lekko zachmurzonymi minami.Alexander nie zwracał uwagi na Ślizgonów,którzy robili do niego głupie miny.
- Dzisiaj przygotujemy eliksir wielosookowy.-rzekł Snape.-Składniki macie na stole i wasze kociołki.Na co się patrzycie?Robić!
W lochu zrobiło się gwarno.Wszyscy krzątali się przy swych kociołkach dodawając i rozdrabniając odpowiedno składniki.Dla Rose był tylko potrzebny włos.I nagle wpadła na pewien plan.
-Lily,pożyczysz mi swoją pelerynę niewidkę?-zapytała się swje kuzynki.
-A po co ci?- spytała podejrzliwie.
- Zaraz zobaczysz.
- No dobra.- i z czarnej torebki ze skóry wyjęła swoją pelerynę.
Rose nałozyła na siebie i... pomknęłą ku Snapowi.Własnie stał obok stołu Malfoya i jakiegoś chłopaka.Wyciągnęła ku ręke tłustym włosom Snape'a i wyrwała kilka włosów.Profesor się odwrócił i spojrzał zimno.Lecz nie widział Rose,która już pomknęła do swego stołu.
Zrzuciła z siebie pelerynę i oddała Lily.
-Dzięki.-szepnęła wrzucając włosy do kotła.
-Skończyłam!-krzyknęła Rose.
Snape podszedł do stołu dziewczynki i Lily.
-Taka pani mądra?-zapytał sceptycznie.-Scorpiusie wypróbuj jej eliksir.
Malfoy uśmiechnięty podszedl do Rose.Dziewczynka nalała eliksiru do małej szklanki i dała Scorpiusowi.
-Smacznego.-powiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Scorpius wypił do dna i nagle zrobił kwaśną minę.Potym zaczął się zmieniać.I nagle przed Rose stali dwóch profesorów Severusów Snapów. Prawdziwy z nich wytrzeszczył oczy.Scorpius chwycił się za swoje włosy,i krzyknął przeraźliwie.
Cała klasa się zaśmiała.
-Koniec lekcji.-wymamrotał prawdziwy Snape opuszczając szybko klasę.
Scorpius rozpłakał się.
- Ja mam przez godzinę tak chodzić?!-ryknął Malfoy.
-Och Scorpiusie,teraz każda dziewczyna kocha się w tych seksi czarnych,tłustych włosach i w haczykowatym nosie.-powiedziała Lily i szybko wybiegły z Rose Kate i Alexem z lochu.
- Te tłuczki powariowały.-stwierdziła.
- Och,mamy chociaż szczęście,że cie nie zabiły.-powiedziała Rose.
-Yhym.-przytaknęła Kate.
- A tak w ogóle...co teraz mamy?-zapytał Alexander.
- Chyba lekcje eliksirów.-odparła ze spokojem Rose ale po chwili wytrzeszczyła oczy.- O NIE SNAPE!
Na dźwięk nazwiska profesora pobiegl prosto do zamku.Skierowali się do lochów.
-Znowu spóźnione!-warknął Snape.-Jak zwykle panna Weasley,Potter,Lovegood i Blackstone!
-Przepraszamy,panie profesorze..-wymamrotała Rose.
-Siadać!-wrzasnął profesor.
Zrobili to posłusznie ale z lekko zachmurzonymi minami.Alexander nie zwracał uwagi na Ślizgonów,którzy robili do niego głupie miny.
- Dzisiaj przygotujemy eliksir wielosookowy.-rzekł Snape.-Składniki macie na stole i wasze kociołki.Na co się patrzycie?Robić!
W lochu zrobiło się gwarno.Wszyscy krzątali się przy swych kociołkach dodawając i rozdrabniając odpowiedno składniki.Dla Rose był tylko potrzebny włos.I nagle wpadła na pewien plan.
-Lily,pożyczysz mi swoją pelerynę niewidkę?-zapytała się swje kuzynki.
-A po co ci?- spytała podejrzliwie.
- Zaraz zobaczysz.
- No dobra.- i z czarnej torebki ze skóry wyjęła swoją pelerynę.
Rose nałozyła na siebie i... pomknęłą ku Snapowi.Własnie stał obok stołu Malfoya i jakiegoś chłopaka.Wyciągnęła ku ręke tłustym włosom Snape'a i wyrwała kilka włosów.Profesor się odwrócił i spojrzał zimno.Lecz nie widział Rose,która już pomknęła do swego stołu.
Zrzuciła z siebie pelerynę i oddała Lily.
-Dzięki.-szepnęła wrzucając włosy do kotła.
-Skończyłam!-krzyknęła Rose.
Snape podszedł do stołu dziewczynki i Lily.
-Taka pani mądra?-zapytał sceptycznie.-Scorpiusie wypróbuj jej eliksir.
Malfoy uśmiechnięty podszedl do Rose.Dziewczynka nalała eliksiru do małej szklanki i dała Scorpiusowi.
-Smacznego.-powiedziała ze złośliwym uśmiechem.
Scorpius wypił do dna i nagle zrobił kwaśną minę.Potym zaczął się zmieniać.I nagle przed Rose stali dwóch profesorów Severusów Snapów. Prawdziwy z nich wytrzeszczył oczy.Scorpius chwycił się za swoje włosy,i krzyknął przeraźliwie.
Cała klasa się zaśmiała.
-Koniec lekcji.-wymamrotał prawdziwy Snape opuszczając szybko klasę.
Scorpius rozpłakał się.
- Ja mam przez godzinę tak chodzić?!-ryknął Malfoy.
-Och Scorpiusie,teraz każda dziewczyna kocha się w tych seksi czarnych,tłustych włosach i w haczykowatym nosie.-powiedziała Lily i szybko wybiegły z Rose Kate i Alexem z lochu.
KM cz.2
Następnego dnia, gdy dziewczyny schodziły do Wielkiej Sali, spotkali Scorpiusa.
-Witam, panie- powiedział ironicznym głosem- Jaka wielka szkoda, że was nie wyrzucili.- Rzucił im nie miłe spojrzenie i odszedł. Dziewczyny patrzyły się przez chwilę na jego czuprynę (xD), a potem Pobiegły do Wielkiej Sali na śniadanie. Julia już na nie czekała. - Co tak długo?- spytała.
-Em... nie ważne- Odpowiedziała Rose. Usiadły na przeciwko Julii. Na stole pojawiły się różne potrawy. Lily jakoś nie chciało się jeść.- Zjedz coś Lily!- Błagały koleżanki- Przecież za chwilę mecz Quidditcha! -Nie jestem głodna...
-Prosimy...
-No OK.-Powiedziała Lily i zaczęła sobie nakładać sałatkę.
Po śniadaniu dziewczyny poszły na boisko. -Powodzienia!- Powiedziały dziewczyny kiedy Lily szła do szatni. Po jakimś czasie dziewczyny znalazły miejsca obok Alexandra i Cyrpiana. -Cześć!- Powiedzieli sobie nawzajem. Komentator mówił do magicznego mikrofonu. -...Drużyna gryfonów weszła już na boisko... a teraz wchodzi drużyna Ślizgonów!...- Mówił komentator. -Kapitanowie! Uściśnijcie sobie dłonie!- Mówiła pani Hooch. Wood i Filnt podeszli do siebie i uścisnęli sobie dłonie. Pani Hooch gwizdnęła i 14 graczy wystrzeliło w powietrze. Lily wypatrywała znicza z dala od Scorpiusa, ale Scorpius się jej uczepił. Ktoś z drużyny strzelił już 3 gole. Lily latała próbując odczepić od siebie szukającego przeciwników. Gdy już Scorpius się odczepił od Lily, stało się coś dziwnego. Tłuczek leciał prosto na Lily. Pałkarze lecieli pomóc Lily, ale jak odbili tłuczka to znowu wracał. Po jakimś czasie drugi tłuczek uderzył Lily w prawą rękę. Lily poleciała w stronę znicza. Już go prawie miała. Nie umiała ruszać ręką, więc stanęła na miotle. Już tylko dzielił ją centymetr od znicza. Gdy nagle...BUM! Lily spadła z miotły i zrobiła filkołka. Poczuła że coś małego trzepocze jej w ręce. Otworzyła dłoń, a tam... Znicz! Chciała się podnieś, gdy nagle...
Subskrybuj:
Posty (Atom)